czwartek, 16 czerwca 2016

Smażony makaron sobą z kurczakiem, papryką i zielonym groszkiem


Słomianą wdową zostałam na kilka dni, nawet Maleństwo na urlop wybyło (żeby było śmieszniej obaj wybyli w to samo miejsce, niezależnie od siebie) więc nie było dla kogo gotować. Raz czy dwa zjadłam na mieście, ale szybko zatęskniłam za domowym jedzeniem, ale lenistwo swoje zrobiło również. Stanie przy garach dla siebie nie kusi, ale kwadrans wystarczył, aby na talerzu zagościł pyszny obiad.



Smażony makaron sobą z kurczakiem, papryką i zielonym groszkiem

1 pęczek makaronu sobą
1 nieduża pojedyncza pierś z kurczaka
1 łyżka utartego świeżego imbiru
1 papryczka chili
2 ząbki czosnku
1 cebula
½ szklanki wyłuskanego świeżego młodego zielonego groszku
kawałek czerwonej papryki
2 łyżki sosu sojowego i tyle samo sosu rybnego
1 łyżeczka brązowego cukru
olej do smażenia

Kurczaka pokroić w niewielką kostkę. Cebulę obrać i pokroić w piórka, czosnek zmiażdżyć a chili posiekać. Paprykę pokroić w paseczki. Makaron sobą ugotować zgodnie z instrukcją na opakowaniu. W woku rozgrzać kilka łyżek oleju, wrzucić imbir i chili, następnie dodać kurczaka i go obsmażyć. Kiedy kurczak się zrumieni dodać warzywa. Smażyć kilka minut aż zmiękną. Na koniec dodać sos sojowy, rybny i cukier. Chwilę smażyć a na końcu dodać makaron. Całość wymieszać, chwilę smażyć a następnie podawać gorące.
Smacznego!!!


Niezwykle trudne jest życie blogera kulinarnego posiadającego koty ;) 



Na szczęście udało mi się obiad uratować i sama go zjadłam a Geiger zjadł swoją puszeczkę.

4 komentarze:

  1. Bardzo, bardzo lubię takie potrawy. I ten groszek ! U mnie akurat się schłodziło, więc chętnie zjem na ostro :-)
    Pozdrawiam serdecznie Basiu ! I Geigera również.

    OdpowiedzUsuń
  2. Basiu, też lubię takie pyszności, ale jak Staszek leżał 4 miesiące w klinice, to jadłam głownie płatki kukurydziane na sucho, czasem jajka, owoce i wsio. Raz poszłam na pizzę. Wszystko z lenistwa. bop lubię dobre jedzenie, ale nie sama i nie lubię robić tylko dla siebie. Krysia

    OdpowiedzUsuń
  3. O, wracam do tego przepisu, może dobry będzie na weekend. Nasze koty preferują ciasto czekoladowe :)

    OdpowiedzUsuń