poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Chłodnik z cukinii i rowerowa niedziela


Mój rower wyrychtowany stał w garażu od wiosny i czekał na moją mobilizację.
Tej jednak nie było.
Nie miałam siły.
Nie miałam ochoty.
Nie mogłam zmusić się do tego „pierwszego razu” w sezonie. I tak rower stał, kurzył się i czekał...
I pewnie czekałby do przyszłego roku, gdyby nie Maleństwo, które uprosiło mnie, abym Jego rower odstawiła do serwisu na naprawę.
W piątek wsiadłam na Jego rower (w sumie to na swój stary J ) i ruszyłam.
Nie ważne, że skrzypiało jak diabli, nie ważne, że hamulce nie działały i niemal rozjechałam kobietę, która nagle wtargnęła mi pod koła, ale poczułam, że brakowało mi tego okropnie.

Ale zanim wyruszyłam na swoją rowerową wycieczkę, w rowerową niedzielę najpierw była sobota z rekordem temperatury we Wrocławiu. Kolejny rekord padł, a ja dzielnie przygotowałam obiad dla rodziny.
Chłodnik z cukinii. Wydawałoby się, że nie powinien smakować jakoś specjalnie, ale był delikatny, lekko orzeźwiający i po prostu świetny na upalny dzień.


Chłodnik z cukinii


3 – 4 niewielkie cukinie
1 cebula
½ łyżeczki kuminu
½ łyżeczki kurkumy
2 łyżki liści mięty (lub trochę więcej)
sok z cytryny
sól, pieprz
olej

W dużym garnku rozgrzać ze 2 łyżki oleju, wrzucić pokrojoną w kostkę cebulę i smażyć aż się zeszkli. Następnie dodać kumin, kurkumę, cukinię pokrojoną w kostkę (bez obierania) i posiekany ząbek czosnku. Całość smażyć mieszając przez około 5 minut. Wlać litr wrzątku, lekko posolić i całość gotować na średnim ogniu przez 15 minut. Wystudzić. Zmiksować z miętą i na koniec doprawić solą, pieprzem oraz sokiem z cytryny.
Wstawić do lodówki na co najmniej 2 godziny. Podawać zimny. Można wzbogacić zupę o łyżkę jogurtu greckiego.
Smacznego!!!



I tak zajadając chłodnik z cukinii przetrwaliśmy rekord ciepła J

Niedziela za to już tak upalna nie była a w Dolinie Baryczy było wręcz przyjemnie z lekkim wiaterkiem. Niestety upały swoje zrobiły – wody w stawach niebezpiecznie mało. Nie wiem jak radzą sobie ryby, ale żaby i ptaki doskonale.











A na koniec coś dla miłośników wierszy Tuwima  ;)

Stoi na stacji lokomotywa,
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa:
Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,

Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha...



Fantastyczna atrakcja dla rodzin z dzieciakami - przejażdżka wąskotorówką. Niestety na stacji nie tylko było słychać buchającą parę i świergot ptaków, ale przede wszystkim ryk "muzyki" z głośników. Bez komentarza :(

2 komentarze: