niedziela, 24 lutego 2013

Sal



Po trudach tygodniowej tułaczki po wyspach nadszedł czas na zasłużony odpoczynek na pięknej plaży. Wyspa Sal poza plażami, ciepłym Oceanem nie ma wiele do zaoferowania gościom. Uczciwie napiszę, że jeśli ktoś poleci ten szmat drogi i odwiedzi wyłącznie Sal może poczuć się mocno rozczarowany. Wyspa nie ma takiego charakteru i klimatu jak pozostałe. Ludzie też są inni. Dużo tu imigrantów z Senegalu, którzy próbują handlem zapewnić sobie byt i pewnie środki na dalszą drogę, bo przecież Cabo Verde to nie ich ostateczny cel. Nie zobaczymy pięknych górzystych krajobrazów a jedynie płaskie pustynne tereny z jednym większym wulkanem. Ale czego oczekiwać po wyspie, na której z powodu braku jakichkolwiek źródeł słodkiej wody nikt nie mieszkał tak długo jak nie zaczęto odsalać wody morskiej na potrzeby bytowe.
Nie należy jednak myśleć, że wczasowicz będzie się nudził. Można korzystać z wiatrów, które tutaj nie tylko kształtują klimat całego archipelagu ale i dają możliwość uprawiania sportów wodnych. Plaże Sal są rajem dla kitesurferów, surferów, nawet jeśli ktoś nigdy nie próbował tych sportów może się nauczyć, a przynajmniej zdobyć pierwsze szlify.






Kiedy korzystanie z plaży już nas znudzi warto wynająć samochód na jeden dzień i objechać wyspę. Nie można ominąć salin, które stanowią największą atrakcję Sal.
Kiedy nas poniosło na wycieczkę akurat wiał bardzo solidnie harmattan, cały świat miał barwę beżowo-różową i był mocno przymglony. Nie przeszkadzało to wcale w odkrywaniu kolejnych miejsc.



Kiedyś sól była jedynym bogactwem Cabo Verde i pozwalała zarabiać całkiem godziwe pieniądze. Niestety obecnie nie jest to tak opłacalne jak kiedyś, ale sól pozyskuje się nadal. Nikt nie wie, skąd w kalderze bierze się woda oceaniczna, która odparowuje zostawiając pokłady wykrystalizowanej soli.




Północno - zachodnie wybrzeże Sal nie jest wcale piaszczyste i przyjazne, ale za to przyciąga tych co lubią patrzeć i podziwiać moc Oceanu.


Żal było wyjeżdżać, żegnać się z niezwykłymi ludźmi a najbardziej żal było zostawić południowe słońce.








Pewnie już nigdy na Cabo Verde nie zawitamy, wszakże na świecie jest tyle jeszcze do zobaczenia, ale nie żałuję, że trochę przypadkiem tu trafiliśmy.


NO STRESS!!!



GOOD - BYE CABO VERDE!!!

3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe miejsce ten Przylądek Zielony... świat chyba żyje w zupełnie innym wymiarze czasu niż np. odwiedzony przez Was rok temu Wietnam. Największe wrażenie na mnie zrobiło beżowo - różowe zdjęcie. Taki zupełnie inny świat, cofnięty jakby w lata trzydzieste, i ta technika, ech

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wymiar czasu tu faktycznie jest inny - czas płynie wolniej i leniwiej, Wietnam mimo, że momentami bardzo mało cywilizowany tętni życiem i czas tam biegnie szybciej, choć na prowincji i tak dużo wolniej niż u nas.

      Usuń
  2. Jak to sie wspaniale czyta i oglada, zwłaszcza jak za oknem jest to.. co jest:(

    OdpowiedzUsuń